Spis treści
Xiaomi to marka, która do tej pory zdecydowanie kojarzyła się ze smartfonami, rzadziej z opaskami sportowymi, ale na pewno nie z telewizorami. Jednak dziś różnice między smartfonem a telewizorem często sprowadzają się tylko do wielkości i pewnej uniwersalności. Stało się więc to, na co fani marki czekali od dawna: pojawiły się telewizory Xiaomi TV, które uzupełniają dotychczasową ofertę. Czy są godne zainteresowania?
Jeden ekspert powie tak, drugi powie nie
Patrząc obiektywnie, w branży telewizorów Xiaomi zabrakło tego „czegoś”, co zachwyciło miłośników smartfonów tej marki. Zdecydowanie zawiedli się ci, którzy liczyli na przełomowe rozwiązania albo choćby nowatorskie podejście do rozwiązania klasycznych problemów. Nic takiego nie nastąpiło i pojawiły się głosy ekspertów, którzy stwierdzali, że jedyną zaletą telewizorów Xiaomi będzie ich cena – niska w każdym segmencie.
To prawda: Mi TV to stosunkowo tani sprzęt. Warto jednak przyjrzeć się tej koncepcji dalej. Do tej pory rynek europejski całkiem pozytywnie przyjmuje rozwiązania zaproponowane przez chińskiego potentata. Także polscy użytkownicy niewiele mają do zarzucenia nowym telewizorom. Że nie są rewolucyjne? Nikt nie zapowiadał, że będą. Miały robić dokładnie to, co każdy inny telewizor, ale sprawniej i całkowicie niezawodnie. Wydaje się, że to nie były tylko czcze przechwałki.
Mi TV: czego spodziewać się po telewizorach Xiaomi?
Przeglądając specyfikację techniczną różnych modeli Xiaomi TV, trudno oprzeć się wrażeniu, że producent chciał zrezygnować ze wszystkiego, co w nowoczesnych telewizorach jest pozbawione sensu. Są tu ślady pewnego „skalowania” – wycinania tego, co przy konkretnej wielkości telewizora i tak było tylko gadżetem. A o co konkretnie chodzi?
- W małym, bo tylko 32-calowym Mi TV 4A maksymalna rozdzielczość to „tylko” HD. Owszem, dziś większość użytkowników przyzwyczaja się powoli do 4K, ale przy tej przekątnej ekranu ta różnica jest czysto symboliczna, a wywiera spory wpływ na cenę.
- W każdym z modeli producent zainstalował pełną gamę tunerów TV. Świetny ruch, bo dzięki temu nie trzeba już przeglądać ofert, skupiając się na tym, jaki sygnał telewizor da radę przetworzyć, a przy jakim polegnie.
- Głośniki stereo zostały ograbione z nadmiarowej mocy. Słusznie – jeśli ktoś chce jakości kinowej, to i tak musi zainwestować w profesjonalny system nagłośnienia, a w telewizorze 2×5, 2×8 czy 2×10 to w zupełności wystarczający zestaw podstawowy.
- Przycinanie na RAM-ie w najmniejszym telewizorze też nie dziwi. Teoretycznie jest to jego najsłabszy punkt, ale można też śmiało założyć, że 32-calowy telewizor raczej nie będzie produktem pierwszego wyboru dla kinomanów.
Mi TV w ekosystemie Xiaomi
Od jakiegoś już czasu coraz więcej na rynku pojawia się gadżetów i faktycznie użytecznych produktów z logo Xiaomi. Mniejsza teraz o to, jakie konkretnie opinie zbierają czy to soniczne szczoteczki do zębów, czy zupełnie analogowe cążki do paznokci, czy choćby Xiaomi Air Purifier. Rzecz w tym, że najwyraźniej Chińczycy uświadomili sobie, że na drobiazgach i smartfonach świat się nie kończy. Mi TV to kolejny element całego rozrastającego się wciąż ekosystemu Xiaomi.
Dzięki temu, że wszystkie modele Mi TV obsługują „od kopa” Asystenta Google, można z ich poziomu z powodzeniem kontrolować wszystkie zgodne urządzenia od tego samego producenta. Zresztą na konferencji, na której w ubiegłym roku Xiaomi przedstawiało swoje telewizory, poświęcono temu wiele miejsca. Słowa takie jak wygoda, spójność i dostępność padały gęsto, a dziś faktycznie ten cel jest realizowany nawet za pośrednictwem najmniejszego z telewizorów.
To zresztą rzecz sama w sobie godna odnotowania, bo do tej pory producenci wychodzili z założenia, że małe telewizory nie muszą być Smart. Xiaomi odważnie wpakowało Androida do sprzętu, który ma tylko 1,5 GB RAM-u. Na pewno nie będzie to demon prędkości, ale z całą pewnością odpowie przynajmniej na niektóre potrzeby tych, którzy jeszcze nie przekonali się w pełni do potencjału telewizorów Smart.
Xiaomi TV: nie ma rewolucji, ale jest krok w dobrą stronę
Wyraźnie trzeba powiedzieć, że nawet większe telewizory od Xiaomi absolutnie nie aspirują do miana sprzętu premium. To nadal klasa budżetowa, choć raczej wyższy jej przedział. Są jednak pewne elementy, na które zwracają uwagę znawcy tematyki Smart TV.
Przede wszystkim sprzęt pracuje pod kontrolą Android TV. Dlaczego to ważne? Dlatego, że nawet w telewizorach bardziej znanych marek wciąż często w tym segmencie podstawowym rozwiązaniem jest anachroniczny Android KitKat. Owszem, działa, ale jest mało wydajny, a pod względem użyteczności wyraźnie odstaje od skrojonego specjalnie pod potrzeby telewizorów Android TV. I ważna sprawa: to samo oprogramowanie kontroluje i największy telewizor Xiaomi 55 Mi LED TV 4S, i jego mniejszych kuzynów.
Z powodu wyboru takiego, a nie innego oprogramowania, telewizory pracują na umiarkowanie wydajnych procesorach. Czy można to nazwać to krokiem w dobrą stronę? W pewnym sensie tak. Po pierwsze znów jest to dostosowanie sprzętu do jego przeznaczenia – przecież można było włożyć potężne podzespoły, które wywindują cenę, ale nie dadzą większej swobody na tym sprzęcie. Po drugie – mimo wszystko jest to rozwiązanie stabilne, sprawdzone i niezawodne.
Ostatnia rzecz, tym razem z pogranicza estetyki i funkcjonalności, to niezbyt smukła obudowa. Nieco duża, jak na dzisiejsze standardy, ale dzięki temu daje nadzieję, że będzie się skutecznie wentylowała. To o tyle istotne, że pewnie znajdą się użytkownicy, którzy z dość przeciętnych podzespołów postarają się wycisnąć siódme poty. Choć nawet w zwartej konstrukcji nie powinno to prowadzić do przegrzewania się elementów, to i tak warto pamiętać, że nawet mieszcząca się w normie, ale wysoka temperatura, po wielu, wielu godzinach pracy, może odbić się niekorzystnie na sprawności sprzętu.
Co można było zrobić lepiej?
Szczerze mówiąc, jeśli priorytetem było zapewnienie przyzwoitej jakości przy wciąż znośnej cenie, to Xiaomi niewiele może poprawić. I zwykle w tym miejscu pojawia się lista życzeń jakiegoś fanboya, ale to bez sensu: Xiaomi TV to telewizory budżetowe i wypowiadanie pod ich adresem życzeń, które spełnia sprzęt trzy lub cztery razy droższy, jest nierozsądne. To jednak nie oznacza, że niektóre głosy krytyki mogą być słuszne.
Chodzi na przykład o te dotyczące standardowego stojaka: to dwie nóżki zamiast centralnej podstawy. Efekt? Trzeba mieć spory mebel, żeby którykolwiek z telewizorów Xiaomi stabilnie i bezpiecznie ustawić. Problem można obejść, bo wszystkie są wyposażone w otwory montażowe VESA (300×300).
Trochę razi, szczególnie estetyka Xiaomi 32 Mi LED TV 4S – można było sobie odpuścić wykończenie ramki z przodu, a śruby z tyłu jakkolwiek zamaskować. I zgoda – nie jest to wielka wada, a raczej kwestia gustu, ale naprawdę, firma znana z dbałości o estetykę, wystawiła sobie tu niezbyt dobrą wizytówkę. Telewizor Xiaomi 43 Mi LED TV 4S i jego większy brat już tych wad nie mają.
Aż się prosi, żeby w najmniejszym z telewizorów dać chociaż Full HD. Nie dlatego, że HD Ready jest słabe (chociaż trochę jest), ale także ze względów wizerunkowych. Dziś tak mała rozdzielczość, nawet jeśli nie powoduje wizualnego dyskomfortu, to jest jednak kiepsko odbierana przez użytkowników. Aczkolwiek może był to dobrze przemyślany ruch marketingowy…
Ostatnia uwaga, tym razem już typowo techniczna, dotyczy podświetlenia. Wszystkie te telewizory to Edge LED-y, czyli z podświetleniem krawędziowym. Jest to technologia, która naprawdę jest niedoskonała i o ile w dwóch wyższych modelach działa HDR, to najmniejszy Xiaomi TV chwilami może nie dawać sobie rady.
Telewizor XIAOMI LED L32M5-5ASP
Model Mi TV L32M5-5ASP to najmniejszy z telewizorów Xiaomi. Ma tylko 32 cale i oferuje rozrywkę w rozdzielczości HD Ready (1366×768). To na pozór niewiele, ale daje radę. Smart Android TV z Chromecastem pozwalają świetnie zintegrować cały ekosystem rozrywki. Głośniki 2×5W nie są wielkie, ale dzięki odpowiedniemu pasmu przenoszenia wystarczają jako system nagłośnienia do małego pokoju kinowego. Zresztą ten telewizor sprawdzi się nie tylko do oglądania filmów, bo dzięki sporej liczbie złącz, można go połączyć z innymi sprzętami. Odpowiadają za to porty LAN, 3 × HDMI, 2 × USB czy AV i Bluetooth oraz WiFi.
Wewnętrzna pamięć jest wystarczająca do codziennego użytku. 1,5 GB RAM-u i 8 GB HDD obsłuży parę dodatkowych aplikacji. W zestawie ze standardowym pilotem z dedykowanymi przyciskami do Netflixa i Prime’a kosztuje 899 złotych.
Telewizor XIAOMI LED L43M5-5ASP
43-calowy telewizor od Xiaomi to całkiem niezła propozycja w wyższym segmencie średnim. Standardowa rozdzielczość to UHD 4K, a łączność bezprzewodowa i HDMI ×3, USB ×3 pozwalają połączyć go z masą innego sprzętu. Do tego jeszcze obsługa Chromecast, dedykowane przyciski Amazon Prime i Netflixa na pilocie i całkiem niezłe głośniki po 8W każdy: wystarczy do cieszenia się kinem w domu. Miłośników gier zadowoli niski czas reakcji (50 ms), a wszyscy skorzystają na implementacji HDR-u, który skutecznie poprawia kontrast wszystkich obrazów w czasie rzeczywistym. Maszyna pracuje na 64-bitowym procesorze, 2GB RAM i 8 GB przestrzeni dyskowej.
Za 1599 złotych jest to jedna z najbardziej godnych polecenia pozycji. Wygląda nieźle, działa niezawodnie i oferuje naprawdę spore możliwości.
Telewizor XIAOMI LED L55M5-5ASP
Największy z dostępnych w Polsce telewizorów Xiaomi ma 55 cali. To wystarczająco dużo, żeby obejrzeć w domu wiele kinowych hitów w 4K UHD, tym bardziej że w tym przypadku HDR działa idealnie, a i 2 głośniki po 10W z podbiciem basów dają całkiem niezły efekt. Po trzy złącza HDMI i USB wraz z łącznością bezprzewodową i Chromecastem dają spore możliwości tworzenia domowego centrum rozrywki. W środku wydajnie pracują 2GB RAM-u i 8 GB miejsca w pamięci, co pozwala na uruchomienie nawet dość wymagających aplikacji. Nie jest to telewizor klasy premium, ale wygląda solidnie i można na nim polegać.
Cena? 1999 złotych, czyli całkiem nieźle jak na telewizor o podobnych możliwościach. W gratisie całkiem spora jasność: 320 cd/m² w tej klasie to naprawdę coś, co zwraca uwagę.
2 komentarze
Mam telewizor Xiaomi w wynajmowanym mieszkaniu i jestem pod wrażeniem. Super jakość obrazu. Naprawdę przewyższający znane marki. Jakość dźwięku OK. Rama i wygląd raczej fajny, minimalistyczny. Patrząc na ceny, nie różni się zbytnio od innych marek. Ja lubię Xiaomi i myślę, że gdybym miał sam kupić, to wziąłbym pod uwagę.
Telewizor Xiaomi… Ciekawe. Nie miałem jeszcze styczności, ale firmę znam dobrze, bo mam z niej inne sprzęty. Nie mogę się przyczepić co do jakości, więc jestem ciekawy jak wygląda telewizor Xiaomi i przede wszystkim jaki ma obraz. Muszę poszukać w sklepie, a dawno żadnego nie odwiedzałem stacjonarnie.